Blog

Porównywanie to droga donikąd.

Jak porównywanie dzieci może zniszczyć ich przyszłość i czy możemy to naprawić?

Czy kiedykolwiek zastanawiałaś się, jak porównywanie przez rodziców wpływa na późniejsze życie dziecka? Jeśli tak, to dobrze wiesz, że to pytanie nie jest błahe. To pytanie, które zadają sobie nie tylko rodzice, ale i dzieci, które dorosły, nosząc na barkach ciężar porównań z rodzeństwem, kolegami z klasy, czy nawet z idealizowanymi dziećmi przyjaciół rodziców. Jakie to niesie za sobą konsekwencje? Oto historia, która może wydawać się znajoma. Może to być opowieść o Twoim dziecku albo, co gorsza, o Tobie samym. 

Akt 1: Dzieciństwo pełne porównań 

Wyobraź sobie małą dziewczynkę, powiedzmy o imieniu Kasia. Kasia stara się jak może, aby uszczęśliwić swoich rodziców. Jednak za każdym razem, gdy przynosi do domu ocenę, która nie jest najwyższa, słyszy porównania. „Dlaczego nie możesz być tak dobra jak Ania? Ona zawsze ma same piątki.” Za każdym razem, gdy słyszała: Dlaczego się bardziej nie postarasz, dlaczego bardziej nie przyłożysz, dlaczego lepiej tego nie ogarniesz; czuła, że jej poczucie własnej wartości (choć wtedy nie wiedziała, że tak to się nazywa) robi się mniejsze i mniejsza, zupełnie malutkie. Znacie ten obraz w bajce, gdzie po wypiciu magicznego płynu dziecko się zmniejsza? Tak czuła się Kasia, opadając w dół, aż w końcu była niewiele większa od małego palca u stóp. W którymś momencie zupełnie przestała się starać, jakkolwiek pracować nad sobą, bo cokolwiek by się nie wydarzyło, zdaniem jej rodziców mogła więcej, lepiej, wyżej, ciszej.  

Te słowa, choć może wypowiadane z nadzieją na zmotywowanie, zaczynają wnikać w duszę małej Kasi. Z czasem dziewczynka zaczyna wierzyć, że jest gorsza, że nie jest wystarczająco dobra. Kiedy inne dzieci cieszą się ze swoich małych sukcesów, Kasia z lękiem czeka na porównanie z kimś, kto zrobił to lepiej. 

Akt 2: Dorosłość pełna niewystarczalności 

Kasia dorasta, kończy szkołę, zdobywa pracę. Z zewnątrz wygląda na osobę, która ma wszystko pod kontrolą. Ale wewnątrz wciąż walczy z demonami przeszłości. Ciągle czuje się niewystarczająca, bez względu na to, jak wielkie osiągnięcia ma na swoim koncie. Często zastanawia się, czy jej sukcesy są w ogóle warte uwagi, skoro zawsze jest ktoś, kto robi coś lepiej. 

Każde osiągnięcie traci blask, bo w jej głowie wciąż odzywa się głos z dzieciństwa: „Dlaczego nie jesteś taka jak inni?” Trudno jej cieszyć się z własnych sukcesów, ponieważ głęboko zakorzenione poczucie niższości nie pozwala jej na pełne doświadczenie radości. W pracy wspina się po szczeblach kariery i cały czas czuje, że nie zaspokaja siebie, partnera, przekłada to także na dzieci. Wkrótce wypala się, bo nie jest w stanie przebić głową sufitu, który tak szybko nad nią zawisł. W głowie pojawia się sarkastyczna myśl, że pewnie zadowoliła by swoją matkę, gdyby przy niedzielnym obiedzie powiedziała, że wygryzła z fotela prezesa spółki, w które pracuje, bo Ilona “ta wiesz, od Nowaków, przejęła właśnie po ojcu firmę i odnotowała niesamowite zyski w ciągu pierwszych trzech miesięcy” szczebiocze jej matka. 

Akt 3: Odwaga Uleczenia 

Dla Kasi, jak i dla wielu innych dorosłych, którzy przeszli przez podobne doświadczenia, przychodzi moment, kiedy zdają sobie sprawę, że coś musi się zmienić. Że nie mogą już dłużej żyć w cieniu cudzych oczekiwań i porównań. 

To moment, kiedy zaczynają pracować nad uleczeniem ran z dzieciństwa. Zaczynają rozumieć, że porównywanie ≠ motywacja. Wręcz przeciwnie, porównania często niszczą poczucie własnej wartości, które tak trudno później odbudować. 

Proces ten nie jest łatwy, ale jest możliwy. Wymaga od nas odwagi, aby spojrzeć w przeszłość i zrozumieć, jak te doświadczenia wpłynęły na nasze życie. Wymaga też akceptacji tego, kim jesteśmy teraz, bez porównywania się z innymi. Kasia zaczyna akceptować siebie taką, jaka jest – z wszystkimi swoimi zaletami i wadami. Zaczyna dostrzegać swoją wartość, niezależnie od tego, co myślą inni. 

Pamiętaj: twoje dziecko jest już teraz wartościowe 

Dzieciństwo jest czasem, kiedy kształtuje się nasza przyszłość. Słowa rodziców mają moc tworzenia lub niszczenia pewności siebie, którą nosimy przez całe życie. Dlatego tak ważne jest, aby zrozumieć, że porównywanie dzieci nie motywuje – ono rani. 

Twoje dziecko nie potrzebuje być lepsze od innych. Potrzebuje być akceptowane za to, kim jest, i kochane za to, kim jest. Już teraz jest wartościowe, takie jakie jest. Nie pozwól, aby porównania odebrały mu tę pewność. 

Obserwuj swoje dziecko z miłością i akceptacją. Pamiętaj, że każde dziecko ma swój własny, unikalny sposób na przeżywanie życia i osiąganie sukcesów. Daj mu przestrzeń na rozwój bez ciężaru cudzych osiągnięć. 

Zamień porównania na wsparcie 

Jako rodzic, masz niezwykłą moc. Możesz wspierać swoje dziecko w taki sposób, aby czuło się wystarczające, kochane i akceptowane. Zamiast porównywać, pokaż, że doceniasz jego starania, bez względu na wynik. 

To wsparcie może być kluczem do tego, aby Twoje dziecko wyrosło na pewnego siebie dorosłego, który będzie wiedział, że jego wartość nie zależy od tego, jak wypada na tle innych. 

Spraw już dziś, by za 20 lat nie czuło tego co Kasia, a może właśnie i Ty? Spraw by emanowało pewnością siebie i dobrocią, którą przelewasz w ciepłych słowach do głowy swojego dziecka. Szeptaj mu do ucha każdego dnia, rano, czy wieczorem, że tu i teraz jest dla Ciebie najważniejsze, że tu i teraz jest dobre i wystarczające. Chwyć małą rączkę, którą wyciąga do Ciebie na placu zabaw, wspinając się pierwszy raz na zjeżdżalnię. Bij brawo i mów mu, że udało się dziś! Uda się jutro i za każdym razem, gdy spróbuje zrobić to ponownie. Czasami lepiej, szybciej, wyżej, innego dnia wolniej lub z upadkiem na pupę, ale to nic złego upaść, wstać i próbować jeszcze raz.  

Mam jeszcze jedną historię mojej przyjaciółki… 

Która ma dwie córki. Różnica między dziewczynkami to 4 lata. Pierwsza córka, będąc w wieku tej młodszej, właśnie o tej porze roku wsiadła na rower i pojechała. Udało się bez nauki na czterech kółkach, z kijem, po prostu “pykło”. Z młodszą już tak nie “pykło”… i zdarzyło się, że młodsza usłyszała już kilkakrotnie zdanie: Twoja siostra właśnie w tym wieku zaczęła jeździć sama na rowerku, no dalej próbuj! 

Było kilka podchodów, była próba u dziadków, na rowerku koleżanki, ale nie idzie. I co zrobili rodzice Antosi? Odpuścili.  

Widocznie Antosia potrzebuje jeszcze jednego lata, by poczuć moc w nóżkach. Gdy tylko ma ochotę spróbować (najczęściej motywacją jest jej najlepsza kumpelka, gdy jadą na wycieczkę rowerową, Tosia siedzi w foteliku na rowerze mamy, a “psyjaciółka” śmiga na swoim rowerku), próbują. Czasami trwa to kilka minut i kończy się na niczym. Czasami udaje się przejechać kilka metrów z delikatnym wsparciem dłoni mamy lub taty na plecach dziewczynki (tak, by czuła, że są blisko). Jednak za każdym razem dziewczynka słyszy: świetnie Ci poszło! Będziemy dalej ćwiczyć, prawda? 

Odkryj więcej inspiracji 

Jeśli chcesz odkryć więcej inspirujących treści, które pomogą Ci spojrzeć na życie z nowej perspektywy i nauczyć się, jak wspierać swoje dziecko w najbardziej zdrowy sposób, obserwuj mój profil: https://www.instagram.com/emocje.malucha

Razem możemy stworzyć przyszłość pełną akceptacji i miłości dla naszych dzieci.

Pozdrawiam, 

Agnieszka